niedziela, 8 listopada 2015

Chapter 2.

Cameron: Będę po Ciebie około 19:00. Miło by było, gdybyś ubrała jakąś sukienkę czy coś. Swoją drogą dawno Cię w żadnej nie widziałem, lol.
Elisabeth: I nie zobaczysz.
Cameron: Łamiesz mi serce, wiesz?
Elisabeth: Już Ci mówiłam, że Lucy z chęcią wystąpi przed Tobą bez żadnej sukienki.
Cameron: Jesteś zazdrosna. To takie urocze, aww. ♥
Elisabeth: Wyjdź.

Dziewczyna zaczerwieniła się pod wpływem ostatniej wiadomości chłopaka i nawet sama nie wiedziała dlaczego. Odrzuciła na bok wszystkie drażniące ją myśli o Cameronie, po czym podeszła do szafy i wybrała: czarną marynarkę, tego samego koloru rurki i (o, dziwo) białą, dopasowaną bluzkę. Następnie udała się do łazienki, gdzie wzięła prysznic, przebrała się wysuszyła włosy, spięła grzywkę na czubku głowy, a na koniec wykonała makijaż. Wyszła z pokoju i prawie wpadła na Swietłanę.
— Dzień dobry — przywitała się kobieta nieco przestraszona. — Gdzieś się panienka wybiera? — spytała z grzeczności.
— Z Cameronem wychodzę.
— Pan Aaron wie?
— Zaraz mu wyślę esemesa — odpowiedziała dziewczyna, krzywiąc się, po czym w myślach dodała: „chociaż zapewne i tak nic go to nie obchodzi”. Tak naprawdę wcześniej nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby w jakiś sposób poinformować ojca o tym, że wychodzi. Może dlatego, że zawsze wykazywał swoją dezaprobatę, co do jej wyjść z przyjaciółmi, których nie znał, a z którymi Elisabeth wychodziła na różnego rodzaju imprezy.

Elisabeth: Wychodzę z Cameronem.

Tym bardziej się zdziwiła, otrzymując odpowiedź i to jeszcze w bardzo krótkim czasie:

Aaron: Okay, baw się dobrze i nie wróć za późno. x

Wsunęła na stopy czarne baleriny i założyła na ramię torebkę, gdy nagle rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Otworzywszy je, krótkim całusem w policzek przywitała się z Cameronem.
— Tyle czułości jednego dnia. Uszczypnij mnie ktoś, bo nie uwierzę — zaśmiał się chłopak, chwytając dłoń szatynki, która pokiwała jedynie głową z dezaprobatą.
— Swoją drogą ładnie wyglądasz — powiedział, na co Elisabeth uśmiechnęła się nieznacznie.
— Dzięki. Idziemy pieszo? — zagaiła nagle.
— Tak, to niedaleko — wyjaśnił pospiesznie Cameron.
Szli w przyjemnej ciszy. Nie czuli potrzeby rozmowy, po prostu cieszyli się czasem spędzonym ze sobą nawzajem. Po dziesięciu minutach spaceru dotarli na miejsce. Dziewczynie powietrze uwięzło w gardle. Poczuła nieprzyjemny ścisk oraz pieczenie oczu. Znaleźli się nad Tamizą w dość znanej restauracji na świeżym powietrzu. To tam pan Aaron Turner zabierał żonę na randki, tam jej się oświadczył paręnaście lat wcześniej, tam czasem zabierał małą córeczkę z żoną na obiady.
— Wszystko okay? — spytał Cameron.
— Jasne, pewnie — odparła dziewczyna z niemrawym uśmiechem, odpędzając od siebie wspomnienia. Zajęli miejsca, a po chwili podeszła do nich kelnerka i złożyli zamówienia. Elisabeth z ciekawością rozglądała się po znajomym miejscu, drewnianej podłodze, starannie poukładanych krzesłach, żółtawych lampkach rozwieszonych na drzewach i krzewach nieopodal, które dodawały przyjaznego klimatu.
— Naprawdę wszystko w porządku? Możemy pójść gdzie indziej — powiedział Cameron z zatroskaną miną.
— Tak, tak, po prostu byłam tu… jako mała dziewczynka, stare dzieje.
— Opowiedz mi. Proszę — poprosił chłopak nieśmiało.
— To nic ciekawego… — Wzrok Elisabeth ponownie rozbiegł się. — Tata mnie tutaj zabierał z mamą… gdy byłam mała... te uśmiechnięte twarze… nawet kelnerka ta sama.
Brunet niepewnie położył swoją dłoń na skórze dziewczyny. Cieszył się, że choć trochę się przed nim otworzyła.
— Próbujesz być inna niż naprawdę jesteś — stwierdził. — Nie rób tego.
Szatynka cofnęła rękę. Czy tego chciała? Sama nie mogła być pewna. Już dawno zagubiła się w swoich uczuciach, nie mówiąc już o tym, że wciąż nie wiedziała, kim jest i kim chce być.
— Muszę do toalety — wymamrotała, po czym gwałtownie podniosła się z krzesła i, nie czekając na odpowiedź, ruszyła w stronę łazienek. Jej ruchy były szybkie i zamaszyste. Skręciła w prawo, gdy nagle uderzyła boleśnie biodrem o oparcie czyjegoś krzesła.
— Ała! — syknęła z bólu. — Przepraszam — wymamrotała w stronę mężczyzny siedzącego na nim. Miał przyjemnie ciepłe spojrzenie piwnych oczu i jasnobrązowe, proste lekko uniesione pod górę włosy. Jego policzki pokrywała cienka warstwa delikatnego zarostu dodającego mu powagi. Wyglądał na około trzydzieści lat, lecz Elisabeth nawet przez myśl nie przeszło, żeby zastanawiać się nad jego wiekiem.
— Nie ma sprawy. — Uśmiechnął się przyjaźnie. — Wszystko w porządku? — Spojrzał zatroskany na dziewczynę.
— Tak, oczywiście — odparła — dziękuję.
Oddaliła się w stronę toalet, gdzie obmyła nieco twarz wodą i przeczesała włosy. Spojrzała w lustro, czując, jak wyparowują z niej emocje. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu, jednak postanowiła nie robić przykrości Cameronowi, dlatego wróciła do niego i zajęła niepewnie swoje miejsce. Ukradkiem zerknęła w stronę szatyna, którego krzesło potrąciła. Siedział z długowłosą blondynką. Oboje byli ubrani dość formalnie, co pozwoliło dziewczynie przypuszczać, że znajdują się na kolacji biznesowej. Mężczyzna miał na sobie białą koszulę, krawat i wręcz idealnie dopasowany garnitur, który zapewne został uszyty na miarę. Uwydatniał jego szerokie ramiona i dobrze zbudowaną sylwetkę. Nagle poczuła, jak wzrok jej i mężczyzny się krzyżują, dlatego pospiesznie odwróciła go w stronę Camerona, tak by szatyn nie uchwycił jej spojrzenia.
— Naprawdę wszystko okay? — spytał Cameron. — Elisabeth, jeśli nie chcesz tu być, możemy wyjść.
— Po prostu nie jestem głodna. — Odsunęła od siebie talerz. — I mam ochotę na kawę mrożoną. Pójdźmy gdzieś indziej, proszę.
Dzisiaj na krótko, bo nie mam zbytnio czasu. Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze. Rozdziały póki co będą się pojawiały w takim tempie (co 2 tygodnie). xxx

9 komentarzy:

  1. Boskie to było :) tylko szkoda że co 2 tygodnie będziesz dodawać ale jakoś wytrzymam i będę z niecierpliwością czekać :) :)
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, że głównym powodem jest szkoła, dlatego częstotliwość dodawania będzie taka, a nie inna. Liczę na przerwę świąteczną, a potem ferie. Ma nadzieję, że uda mi się wtedy to ff skończyć. :) ♡

      Usuń
  2. Fantastyczne ^_^
    Elisabeth jest strasznie dziwna... jej relacja z Cameronem jest bardzo nietypowa xD ale skoro tak ma być, to... przeżyję :D ♡
    Czekam na trzeci rozdział;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Słabo... Nawet nie przeczytałem do końca...

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudooo :)
    2 tygodnie? Poczekam. Czytam takie blogi na ktorych autorki dodawaja je co miesiac, a nawet co 2 xD

    Czyzby pan w garniaku to byl Liam??.:D
    Ale ona jest... bezduszna? Bez uczuc? Nie wiem jak to okreslic...

    No to good luck i do nastepnego rozdzialu ;)
    「A i sorki za brak znakow polskich, bo mam zaczepisty telefon xD」

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy można się spodziewać następnej części ?? Nie mogę się doczekać i sorki że naciskam ale to jest boskie :*
    A.

    OdpowiedzUsuń